niedziela, 23 stycznia 2011

USA, Ameryka, Nowy Świat czy też Stany

- Jesteś tego pewna Jeanne? - zapytała Sam pakując moje rzeczy do kartonów.
- Jak nigdy.
- Ale.. no pakujesz swoje wszystkie rzeczy. Nie zamierzasz już tutaj wrócić? - kolejne pytanie z ust mojej przyjaciółki, która była teraz lekko zdenerwowana ale i zmartwiona.
- Samanta.. Ja tutaj już nie mogę żyć. Nie wiem czemu, ale czuję się na uwięzi. Będę do ciebie przyjeżdżać, co ty na to?
- Ale i tak to nie będzie to samo. To co kiedyś..
- Wiem.. przepraszam.
- Nie masz za co przepraszać głuptasie! To twoje życie i skoro chcesz pojechać do Ameryki to nikt cię nie zatrzymuje.
- Tak, ale mi teraz głupio. Po tym wszystkim co dla mnie zrobiłaś.. zawsze byłaś przy mnie a teraz ja wyjeżdżam sobie i to być może już na zawsze.
- Ale mówiłaś, że będziesz tu przyjeżdżać.
- No tak. Ale wiesz.. może raz na rok. To nie jest jak stad to Londynu czy Niemiec. To jest zupełnie co innego. Ja jadę na nowy kontynent.
- Jeanne nie dobijaj mnie, dobrze?
- Oh.. Sam.. na prawdę jest mi głupio ale więcej czasu tu nie mogę zostać. Duszę się.
- Mówiłam ci wcześniej, że to twoje życie i tylko ty decydujesz co z nim zrobisz. - nie zgadzałam się z nią w tej kwestii.
Zapadła niezręczna cisza. Nie miałam zamiaru jej przerywać. Chciałam jeszcze o tym przemyśleć - chociaż teraz to już za późno patrzeć na wszystkie "za" i "przeciw".
Wszystko już było spakowane. Zostały mi najdrobniejsze rzeczy, które sama mogę spakować, bez pomocy osób trzecich. Sam poszła i zostałam sama pośród kartonów i walizek. Samolot miałam na 3 w nocy, więc jeszcze trochę czasu mi zostało. Na podróż wybrałam strój w którym oprowadzałam Jacoba po mieście. Mieszkanie miałam na wynajęcie. Poprosiłam znowu Sam by mnie wymeldowała z niego gdyż ja sama nie będę miała czasu. Mam nadzieję, że uda jej się. Nie chcę tutaj wracać tylko po to by podpisać jakiś durny papierek. Około 19:30 postanowiłam zadzwonić do Samanthy.
- Halo Sam?
- Hej Jeanne. Masz jeszcze jakąś sprawę do mnie? Pomóc ci w czymś?
- Jedź ze mną do LA.

5 komentarzy:

  1. Niby jest wszystko ok. Przyznałaś się , że Jeanne to tylko zmyślona postać ale dalej męczy mnie pytanie skoro masz na imię Asia to z jakiej paki blog nosi nazwę Świat według WIKI ??? Czekam na odpowiedź .

    OdpowiedzUsuń
  2. eh.. bo nie miałam pomysłu na nazwę bloga. pisząc pierwszy tekst miała być to Wiktoria. Ale jednak zmieniałam na Jeanne. No i niestety już tak wyszło. No a teraz już nie zmienię, bo za dużo kłopotów by było.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohh...szkoda ,że tak krótko ;/
    Napisz szybko dokończenie!
    Czekam...;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm....Sammy ma zostawić wszystko i jechać z Jeanne?
    No, może i niby dobry pomysł, ale ma zostawiać całe swoje życie i tak po prostu jechać z nią do L.A.?
    Ale muszę przyznać, że dobrze to obmyśliłaś, bo...a tam, nie będę zdradzać- ci, co wiedzą, to wiedzą, a ci, co nie- dowiedzą się w swoim czasie, o co kaman :)

    Ps. Aśka, nie dziwię Ci się- u mnie w głowie też cały czas Damon ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. szkoda ,że tak nieregularnie piszesz...

    OdpowiedzUsuń

Dodaj swoją opinię :) Z przyjemnością czytam każde komentarze.