sobota, 22 stycznia 2011

kurde no

Kurde.. muszę się spiąć i zacząć pisać regularnie - bo jeszcze stracę czytelników. A przecież nie o to mi chodzi. Dobra.. a więc kontynuacja poprzedniej notki.

W końcu podeszłam do kasy i zapłaciłam. Było mi tak głupio. Wszyscy się na mnie patrzyli jakbym nie wiem co zrobiła. Chciałam jak najszybciej wyjść z tego pomieszczenia i wejść do domu. Ale jeszcze przedtem chciałam ochrzanić Jacoba. Bo tak naprawdę to wszystko jego wina. Co on sobie myślał? Dobra.. zgubił telefon ok, no ale wiedział gdzie mieszkam. Może nie znał francuskiego na tyle dobrze by zapytać się o mnie, no ale miał kumpli - a ci (z tego co mi mówił) dobrze znali ten język. Czy mogę mu wybaczyć? A zresztą co ja gadam?! Jakie wybaczyć? Przecież on nic nie zrobił. Jesteśmy tylko znajomymi, którzy poznali się przypadkowo w klubie i jedna ze stron oprowadziła drugą po mieście. To tylko znajomość i nic więcej, więc dlaczego tak często o nim myślałam? Czy miałam prawo? A może miał dziewczynę? I może traktował mnie tylko jak znajomą? Przecież właściwie powinien mnie tak traktować, tylko czy ja mogłam go tak samo traktować? Już nic nie wiedziałam. Po odejściu z kasy wyjęłam z torby długopis, bo dobrze wiedziałam, że Jacob do mnie podejdzie. Tak jak przypuszczałam - podszedł. Wzięłam jego dłoń i ponownie zapisałam swój numer.
- Jak chcesz, możesz napisać lub zadzwonić.
Powiedziałam oschle i poszłam w stronę domu. Wcale mnie nie wołał. Chciałabym się odwrócić i zobaczyć jego minę, jego reakcje. Ale nie mogłam, mój honor i moja godność na to nie pozwalały. Skoro tak do niego się zwróciłam, nie mogłam się na niego patrzeć. Nie po tym co mi zrobił. Cholera! Przecież to nikt ważny w moim życiu. To tylko znajomy. Tak, to tylko znajomy.
Weszłam do domu i rzuciłam się na kanapę cała zapłakana. Nawet zapomniałam o głodzie. Czemu on tyle dla mnie znaczył? tego nie wiedziałam. Przez  cały piątek robiłam to samo. Samantha nadaremnie próbowała mi poprawić humor. Za wszelką cenę chciała mi pomóc. Więc wychodziła z Maxem, karmiła mnie i nie próbowała pocieszać.
Dzisiaj wieczorem jest mi o wiele lepiej, zresztą po piwie zawsze jest mi lepiej.
Postanowiłam  - wyjeżdżam do stanów.

3 komentarze:

  1. Co ty masz zamiar zrobić?!!
    Do Stanów wyjechać?!!
    Dziewczyno, zastanów się...
    Hah, a raczej Asiu,zastanó się, czy aby napewno Jeanne powinna wyjechać.
    Przecież tak naprawdę nawet nie dowiedziała się, co Jake do niej czuje. A móżliwe, że coś czuje.
    NIech się najpierw poważnie zastanowi.

    OdpowiedzUsuń
  2. KarciaaCherry ma rację . Niech Jeanne najpierw spotka się z Jacko do niej czuje . Może za kilka dni wyjadą gdzieś razem . Nie przejmuj się , jednego czytelnika nie stracisz - mnie (: . Zapraszam na swojego bloga :

    pszyjaciele.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawie : D
    Zgadzam się z KarciaaCherry i Blanka . ;))

    OdpowiedzUsuń

Dodaj swoją opinię :) Z przyjemnością czytam każde komentarze.